wtorek, 17 grudnia 2013

POCZĄTEK


20 wrzesień 2013
Dobry wieczór
Przeczytałam dziś wszystkie wpisy na Pani blogu (zob. Pogotowie jeździeckie). Miałam zająć się zupełnie inną nauką i przypadkiem tutaj zawitałam. Fantastyczne podejście do jeździectwa. Zgadzam się z każdym słowem, które Pani zamieściła na blogu. Proszę nie ustawać w swojej, jakże cennej pracy. Sądzę, że wiele dobrego przynieść może popularyzowanie Pani bloga. Chciałabym, żeby ludziom się chciało tak pisać i tak pracować jak Pani.
Pozdrawiam serdecznie
Adrianna

22 wrzesień 2013
Cześć Adrianno.
Naprawdę miło dostawać takie maile, jak ten od ciebie.
Myślę, że wiele koni ucieszyłoby się z popularyzacji jeździectwa, opartego na ich zrozumieniu i na dialogu z nimi.
Nie mam jednak pojęcia jak to zrobić. Słabo mi szło nawet na tzw. własnym podwórku, dlatego założyłam bloga. Ciesze się, że napisałaś do mnie i mam nadzieję, że nie zawaliłaś nauki.
Olga

27 wrzesień 2013
...Moją klacz kupiłam trzy lata temu. Ktoś kiedyś powiedział, że "habetę" kupiłam. Ta dziewczyna jest teraz jedną z ładniejszych a niewątpliwie najinteligentniejszych klaczy w stajni. Może jeszcze nie umie wszystkiego ( dwa lata pracowałyśmy nad odbudowaniem mięśni grzbietu), ale jest dopiero teraz gotowa do lepszej nauki. Oczywiście, popełniałam wiele błędów  w pracy z Evitą (tak ma na imię). Trochę z winy nietrafionego trenera i właśnie z powodu mojej ufności do nieomylności kogoś bardziej doświadczonego. Konie są różne. Nie można mieć harmonogramu na wszystko. Trzeba patrzeć, uczyć się. Kurcze, ale slogany :) Trzeba kochać, ale i wymagać, kiedy już się poczuje, że koń jest na to gotowy. Niekoniecznie jest potrzebne do tego uznanie innych, czy właśnie rzeczony termin przyswajania zadań które chcemy, żeby konik nasz pojął i zaakceptował . Wystarczy mieć w sobie świadomość tego, co chce się robić, jakim kosztem i znać skutki swoich podjętych decyzji.
Pozdrawiam Olgo
Adrianna

17 listopad 2013
...Zapewne pamiętasz, a jak nie, to się przypomnę, że pracuję z fantastyczną klaczą Evitą. To jest dziewczyna o niesamowitych predyspozycjach do bardzo wysokiego sportu. Pamiętasz, pisałam, jakby sama sobie prorokując, że zawody (nawet na tak znikomym szczeblu, na jakim byłam z Evitą) szczerze zniechęcają mnie do tej formy wyrażania jeździectwa ... teraz, jesteśmy obie zmuszone pomachać z daleka tej formie, może nawet nie z tęsknotą. Evita jest wybitnie  utalentowana skokowo. To, co jeździła na zawodach to była rozgrzewka. Evita, pomimo tego, ma ogromny talent ujeżdżeniowy. I tyle ... teraz to już tylko wspomnienie, kiedy poczuje się lepiej, i zupełnie bez skoków. Moja bardzo wielka wina, kiedy nic nie zrobiłam widząc, że na treningu gubi łzy pod byłym trenerem. Moja bardzo wielka wina, kiedy wyciągała tylną prawą nogę, pokazując, że ma coś tam takiego, co Jej doskwiera. Teraz, kiedy patrzę z perspektywy czasu, napisałabym, że miałam niezwykłe nieszczęście  wraz z Evitą trafić do tak niewykształconego trenera. Największym nieszczęściem jest cierpienie Evity, które postaram się zrekompensować wymaganą profilaktyką do końca Jej życia. Tylko, nie mogę pogodzić się z myślą, że owych, nazwanych trenerów, których umysły nic nie mają wspólnego ze świadomością jazdy konnej, ze sztuką ujeżdżenia i kształtowania świadomości konia, jest na pęczki. Ba, mało tego, są również i tacy", po których spływa jak po kaczce" co ma do powiedzenia uczeń ( to komentarz, do osobistego doznania). Szkoda, że są tacy co trenują  konie nie bacząc zupełnie na to, że mają swą wrażliwość, że mają swoją równowagę, i że każdy koń z osobna ma swój indywidualny rytm. 
Pozdrawiam Cię Olgo
Ada

18 listopad 2013
Witaj. Cieszę się, że wróciłaś! Twój mail jest przepełniony ogromnym smutkiem. Co się stało Evicie? Może mogłabym jakoś pomóc?
Olga

18 listopad 2013
Dobry wieczór Olgo
Tak, jest mi ogromnie smutno i jest mi ogromnie wstyd. Evita ma zwyrodnienia w przednich nogach, po byłych właścicielach ( była bardzo mocno eksploatowana skokowo), poza tym, ma zmiany szpatowe w prawej tylnej kończynie. Czy masz doświadczenia z takimi dolegliwościami? W zasadzie, Evita wszystko wyraża, ale jak widać, potrafiłam tego nie zauważyć :( Im zimniej, czuje się gorzej. Teraz nieustannie rozgrzewam Jej stawy. Nie pozwala sobie nóg chłodzić, zatem ciepłą wodą myję kopyta. Nie pracuje teraz intensywnie, więc ścięgna zostawiam w spokoju. Myślę, o ogrzewających ochraniaczach na stawy, takich, jakie czasami sportowcy zakładają. Może widziałaś coś podobnego? Może masz doświadczenie z ziołami - czarcim pazurem podawanym doustnie. Moje ziołolecznictwo koncentrowało się na drogach oddechowych, wspomaganiu odporności czy perystaltyki jelit i odrobaczaniu. Wszystko było dobrze a tutaj taka porażka. Stosuję wcierki rozgrzewające na stawy ( wyraźnie pomaga) i maść z czarcim pazurem. Ona lubi sam fakt masowania Jej stawów. Od czasu do czasu ochraniacze magnetyczne. Zero skoków. Odpoczywała jakiś czas, stopniowo wprowadzana w ten stan a gdy wróciłam, Pani vet powiedziała, że z tym koniem muszę nieustannie pracować, aby jeszcze mógł chodzić. Stwierdziła, że to roztrenowanie konia przyniosło tylko szkodę ... cóż, widzę to.
Taka to historia
Ada
Tak, możesz mi pomóc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

NA "PATRONITE" - PASAŻ

NA "PATRONITE" - PASAŻ
Zastanawiasz się, dlaczego Twój koń ma problem z wykonaniem pasażu. Prosisz o pomoc lepszych od siebie jeźdźców albo instruktorów, jednak ich wysiłki idą na marne. Wydaje się być logicznym konieczność przytrzymania na wodzach konia do wykonania tej figury. Jednak jedynym efektem takiego działania wodzami oraz działania dosiadem, ostrogami i batem dla podtrzymania kłusa i nadania rytmu, jest zdecydowany bunt zwierzęcia. Zastanawiasz się co jest przyczyną. Należy ją znaleźć, żeby móc problem rozwiązać. I to jest kolejny problem: jak znaleźć ową przyczynę? Może wspólnie znajdziemy. Zapraszam do współpracy.

NA "PATRONITE" PÓŁ-PARADA

NA "PATRONITE" PÓŁ-PARADA
Zastanawia mnie to czy takie " branie konia na kontakt" jest po prostu pół-paradą? Nie, to jak określiłaś „branie konia na kontakt”, to nie jest pół-parda. Na kontakcie powinno się pracować przez cały czas przebywania na końskim grzbiecie. Natomiast pół-parada jest swego rodzaju „ostrzeżeniem” dla wierzchowca: „uwaga, za chwilę o coś cię poproszę”.

DZIEŃ Z „POGOTOWIEM JEŹDZIECKIM”

DZIEŃ Z „POGOTOWIEM JEŹDZIECKIM”
„Piszę z pytaniem,........ bardzo chciałabym poznać lepiej twój sposób szkolenia jeźdźców i koni, czy jest jakaś możliwość bym mogła....... uczestniczyć w prowadzonych przez Ciebie lekcjach ? Mam dwie chętne ręce do pomocy i jeśli jest jakaś możliwość bym mogła się czegoś nowego nauczyć to bardzo chętnie podejmę się takiej możliwości....” Jakiś czas temu odezwała się czytelniczka mojego bloga z takim właśnie pytaniem. Ale dopiero teraz „rozmowa” z nią natchnęła mnie do nowego pomysłu. Sposób pracy z wierzchowcami jaki propaguję dla wielu jeźdźców jest zupełną i często niezrozumiałą nowością. Jednak człowiek jest z natury ciekawskim „stworzeniem”. Myślę, że wśród jeźdźców, którzy trafiają na łamy mojego bloga jest wielu ciekawskich. Nie znaczy to, że od razu chcieliby zacząć trenować nowy sposób jazdy. Mam taką ofertę: proponuję chętnym dzień z „Pogotowiem jeździeckim”. Każdy mój dzień w stajni to praca z 4/5 końmi. Są to treningi m.in. dzieci na kucu, praca z końmi na lonży, praca wierzchem. Chętna osoba będzie mogła przyjrzeć się mojej pracy. Odpowiem na wszystkie pytania. Pokażę propagowany przeze mnie dosiad. Wskażę różnice w tym dosiadzie i dosiadzie jeźdźca, jeżeli zdecyduje się on wsiąść na wierzchowca. W zakładce: „współpraca” będę na bieżąco informowała o możliwych terminach takiej współpracy. Kontakt: pogotowie_jezdzieckie@wp.pl

Taka oto końska historia