1 grudzień 2013
...Dzisiaj leżałyśmy razem w boksie. Ona wzdychała ... Przytulałyśmy się i tyle.
Nie jeździmy na wędzidle. Chciałabym, żeby zapomniała o nim na chwilę. Jeździmy więcej na oklep. Od czasu braku wędzidła stała się "koniem tropiącym" :) z nosem przy ziemi. Więcej się rozciągamy. Nie stosuję technik, które prezentuje się w książkach, ale to, co Jej pasuje w danej chwili, w zależności od tego jak się porusza. Tylko nie pomyśl, że zmieniam klasykę na naturalizm. W każdym razie, pracujemy teraz inaczej. Więcej się przytulamy i bawimy, ale też i pracujemy z większym zrozumieniem.
Nie mam pojęcia co z tego wyniknie.
Ada
1 grudzień 2013
Jeśli chodzi o Evitę to ja jestem zdania, że wędzidło przydałoby się do pracy z nią. Żeby nauczyć się jeździć bez wędzidła, to trzeba najpierw z nim jeździć i nauczyć się używać go tak, by nie sprawiać nim bólu zwierzęciu. Bez niego nie podniesiesz przodu konia, nie zrównoważysz go. Nie przekażesz subtelnych rozluźniających sygnałów. Kiedy prawidłowo jeździsz na wędzidle, to jest to, jak czułe trzymanie się za ręce. Daje ono zwierzęciu poczucie bezpieczeństwa, opieki, a nawet pomaga utrzymać równowagę. Do takiej pracy prowadzi długa droga podczas, której uczą się i koń i jeździec. Gdy nie używasz wędzidła, to nie nauczysz się nim tak pracować. Kiedyś znajoma, która bardzo zaangażował się w naturala, jeżdżąc na moim podopiecznym powiedziała, że pierwszy raz odniosła wrażenie, że koń lubi wędzidło. Oczywiście nigdy nie powiedziała tego publicznie na swojej końskiej stronie. A w imię prawdy i uczciwości mogłaby. Z doświadczenia wiem, że dla koni po przejściach nie jest najlepszym wyjściem dawanie im totalnego luzu. One nie poradzą sobie same ze swoimi krzywiznami, bólami i brakiem równowagi. Takie zwierzęta rozpaczliwie potrzebują wyraźnych, zrozumiałych wskazówek, jak mają teraz postępować, żeby się "naprawić" i zacząć się dobrze czuć z jeźdźcem, czy bez.
Olga
1 grudzień 2013
Z Evitą próba likwidacji wędzidła stała się potrzebą chwilową. Nie wiem, czy to właściwe, ponieważ bardzo szuka tego kontaktu w pysku. Kiedy zdjęłam wędzidło okazało się, że koń zaczął jeździć równo. Bez wypadania zadem, bez skrzywień. Jutro sprawdzę dokładniej zęby, może problem tkwi też po części tutaj. Pomimo tego, wymagam od Niej zaangażowania. Faktem jest, że to bardzo "elektryczny koń". Jeśli coś Jej się nie udaje, to popada w frustrację. Zaraz się denerwuje. Trzeba sporo wysiłku, żeby Ją uspokoić. Wystarczy w zasadzie sam głos. Ona już zna tę charakterystyczną moją intonację. Sama rozgrzewka często trwa nawet godzinę, rzadko mniej niż pół godziny. Próby z innymi jeźdźcami również były. To było totalne fiasko. Cały czas doszukuję się winy w swojej nieumiejętności. Masz rację, że potrzebuje bardzo wyraźnych sygnałów. Będę nad tym dalej pracowała. Popełniam błędy, ale ostatnio zaczęło mi się lepiej jeździć z innymi końmi i być może ta moja rozpaczliwa próba odnalezienia sposobu na Evitę, doprowadziła mnie do jakiegoś błędu w postępowaniu z Nią.
Ada
Jeszcze coś
takie rzeczy przypominam sobie co jakiś czas
http://www.youtube.com/watch?v=0a-aV0Rsxmg
to obejrzałam z największą przyjemnością :):):)
3 grudzień 2013
Cześć Ada
Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiała. Nie popieram fanatycznie wędzidła, ani nie krytykuję jazdy bez niego. Bo nie o to powinna toczyć się dyskusja. Obejrzyj jeszcze raz filmik o wędzidle. Tam jest wyraźna różnica w sposobie jazdy i w ułożeniu konia. Biały koń jest prawdopodobnie wspaniale ułożony i zrównoważony przez profesjonalistę i to pewnie na wędzidle. Dlatego teraz może pozwolić sobie na jazdę bez. Sytuacje na zawodach to masakra, ale to nie wina wędzidła, tylko ludzi nie umiejących na nich pracować. Gdyby biały koń dostał wędzidło, a reszcie wyjąć i dać sznurki to myślisz, że ich sytuacja uległaby zmianie? Znam dziewczyny, które uparły się na jazdę na sznurkach i gdy obtarły do krwi nosy swoich pupili, to najpierw szyły futerkowe podbicia, a potem wróciły do wędzideł. Nie lubię takich filmów. Robią więcej złego niż dobrego, bo laikom jeździectwa wydaje się, że żeby rozwiązać jakiś problem, trzeba znaleźć tylko jakiś włącznik, albo wyłącznik. Wyjąć wędzidło, albo je włożyć. A tu potrzeba pracy, pracy, pracy, wiedzy, zrozumienia, cierpliwości i pracy. Ten ktoś od białego konia mógłby nakręcić serial o tym, jak doszedł do takiej współpracy z koniem. Ja tylko wiem, że przekazuję moim podopiecznym taka ilość subtelnych informacji, że bez wędzidła nie zrobiłabym tego. Nie "usłyszałabym" też "sugestii i pytań konia" skierowanych do mnie.
Mam nadzieję, że jeździsz na podwójnie łamanym wędzidle.
Olga
3 grudzień 2013
Olgo
Bardzo się cieszę, że ze mną w ten sposób rozmawiasz.
Masz rację, też wolę wędzidło. Jeżdżę na podwójnie łamanym. Moja energiczna kobyłka była przyuczana na różnych patentach. Mnie namówiono do wielkokrążka. Nie podobała mi się ta jazda. Może ujeżdżeniowo było ok, ale w skoku to tylko przeszkadzało. Powoli przechodziłam na cygankę ( o tyle jest dobre to wędzidło, że zaraz można przejść na zwykłe - to taki patent stubbena ). Mam również wędzidło z wąsami . Pracuję na tym wędzidle + kawecan, na lonżowniku. Myślę, że to wędzidło Jej najbardziej odpowiada, również jest podwójnie łamane.
Przerwę zrobiłam na wszystkie wędzidła, gdyż nie wiedziałam, o co chodzi z tym Jej wygięciem głowy i szyi w prawo, gdy jedziemy w lewo. Nawet na lonży było to bardzo zauważalne. Koń nie trzymał się kupy, drobił, potem przyśpieszał. Nie pomagało nic, ani masowanie, akupunktura, czy magnetoterapia. Najbardziej rozbawiło mnie gdy pewien weterynarz stwierdził " bo ten koń tak ma". Co to za weterynarz! Wyjęłam wędzidło i założyłam hackamore z krótkimi czankami. Jak pisałam, poczuła się oszukana, ale nie miała problemu z wygięciami. Nie jestem zwolenniczką sznurków, ale czytam i czasami uczestniczę w takich szkoleniach. Trochę tego nie rozumiem, tych odwróconych pomocy łydkami, ale faktem jest, że czasami bawię się tak z końmi, raczej z młodymi. Evitę to nie rusza, ona miała zimny chów i czasami moje czułości Ją nawet drażnią. Nie, to nie, ale czasami lubię sobie z Nią poleżeć w boksie.
Ada
3 grudzień 2013
Zacznij jeździć na najzwyklejszym wędzidle podwójnie łamanym, średniej grubości. Zaufaj trochę Evicie i w swoje umiejętności. Wszystkie udziwnione wędzidła Evita będzie odbierała jako Twój brak zaufania do niej. Nawet nie wiem jak wyglądają te wszystkie wymienione przez Ciebie wędzidła.
MIĘSIEŃ DŹWIGAJĄCY SZYJĘ KONIA
Konie jeżdżone przy pomocy silnej ręki, broniąc się przed nią „wyrabiają sobie” mięśnie szyi znajdujące się w jej środkowym odcinku i te bliżej głowy. Dzięki nim mogą walczyć z jeźdźcem i jego „pomocami” „łamiącymi” szyję i naciągającymi końską szczękę w dół. Przy takiej pracy wodzami mięsień, który powinien być silny by wierzchowiec mógł swobodnie nieść własną szyję i głowę, pozostaje w spoczynku. Dlatego, gdy się takim zwierzętom nagle zupełnie odpuszcza wodze, gdy nie mają na czym oprzeć głowy i szyi, to szyja opada w dół. Kiedy konie rozciągają mięśnie grzbietu, to opuszczają szyję wraz z głową. Jednak , gdy ona „opada”, nie ma to nic wspólnego z pracą mięśni pleców tych zwierząt. Pomacaj mięśnie szyi Evity wzdłuż kręgów od uszu do kłębu. Będziesz czuła przy uszach silne mięśnie, w połowie szyi przebudowane, a tuż przed kłębem Twoja ręka „wpadnie w dziurę”.
Olga
4 grudzień 2013
Olgo
Pracowałyśmy tak, jak powiedziałaś :)
Użyłam wędzidła sprenger z wąsami kk ultra. Wędzidło to dostałam i szybko się z nim pożegnałam podczas pracy z Evitą i instruktorem. Zawsze jednak, to wędzidło towarzyszyło mnie i Evicie podczas lonżowania. Evita, poza swoimi schorzeniami, gdy trochę Ją rozruszam, lubi pracować na lonżowniku. Może za sprawą tego wędzidła? Może się czuje bezpieczna? W terenie bywa różnie. Boi się w obcym terenie, ale gdy tak gadam do niej, gładzę po łopatkach idzie, nawet w najgłębszy las ... kiedyś się zgubiłyśmy. No nie powiem, było super :) Zapewne tego nie podzielała, cóż.
Twoje ćwiczenia były dla Evity czymś ... może to Ona powinna się wypowiedzieć :)
Jej ciało zmieniło swoją konsystencję. Nie była spięta, bardziej zaskoczona. Ona próbuje z głową w dół a na górze sygnał, że ma być inaczej. Odwróciła głowę tak ukradkiem i przypatrywała się przez kilka sekund. Powiedziałam do Niej "dobrze jest dziewczyno, jedziemy". To takie coś, jakby nowa łamigłówka dla Niej. Nie muszę Jej specjalnie popędzać łydkami, to raczej jest jak delikatne ułożenie, zależnie od tego co chcę-odrobinę inaczej. Uczyłam się tego Jana d'Ordeix z książek, bo jakoś nie trafiłam na znawcę sztuki wykładni :(
Wiem, że nasze problemy nawarstwiły się. Traciłyśmy zaufanie do siebie, potem wracałyśmy do siebie. Nie rozwiążę tych wszystkich błędów w najkrótszym czasie. Ten koń jest mądrzejszy ode mnie. Wiele razy sygnalizowała mi swoje dolegliwości. Teraz, dzięki Niej, może potrafiłabym odczytać je u innego konia. Nota bene, spodziewałam się ogromnych sprzeciwów z Jej strony, ale okazało się, że chyba sprawiłam Jej dzisiaj przyjemność.
Dzięki serdeczne Olgo.
Tak, ten problem wygiętej szyi też nam dziś doskwierał.
Nie szamotałyśmy się w żaden sposób. Przez godzinę prosiłam Evitę, żeby odpuściła. Dokładnie po siedemdziesięciu minutach spokojnie weszła na delikatny kontakt. To był nasz dzisiejszy, niebywały sukces :)
Ada
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz