piątek, 7 listopada 2014

SPORO PROBLEMÓW



22 października 2014 
Cześć, Wróciliśmy właśnie od koników (trenuję je razem z moim partnerem). Dzisiejsze obserwacje. Nugat. Zastosowałam technikę pukania bacikiem w tylną nogę i zadziałało! Konik szedł krok w krok obok mnie. Nie przyspieszał, ani nie zwalniał, linka była praktycznie luźna Twoja rada sprawdziła się w 100% Bardzo dziękuję Udało mi się nawet nakłonić go do kłusa. Gorzej ma się z lonżowaniem. Tu klapa. Ale o tym za chwilę. Ozzy. Tu też jest progres. Dawał się prowadzić, praktycznie nie stawał. Nie udało się go jednak nakłonić do kłusa. Nie lubi, kiedy przyprowadza się go do miejsca, które kojarzy z siodłaniem i tam zaczyna się irytować. Czy należy w tym miejscu robić z nim może coś, co zacznie kojarzyć pozytywnie? Teraz parę słów o lonżowaniu. Zaczęliśmy od Ozzy'ego. Początkowo szedł leniwym kłusem. Potem zaczął stawać. Cmokała, popędzałam bacikiem, ale Ozzy zaczął obracać się do mnie przodem i nie dawał mi podejść tak, żeby umożliwić lonżowanie. Pilnował, żeby być przodem do mnie. Z Nugatem poszło trochę lepiej, ale bardzo ciągnął lonżę, czyli tak jakby chciał jak najbardziej się ode mnie odsunąć. On też stawał na wprost mnie i uparcie do mnie podchodził. Starałam się stawać w okolicach "godziny 4", czyli ciut za zadem mniej więcej, ale koniki jakoś nie rozumiały moich intencji. Po ćwiczeniach zabraliśmy je na uwiązach na pobliską łąkę na popas. Szły dość ładnie. Pogoda na szczęście dziś nas oszczędziła i nie padało. Może i jutro nie będzie źle i będziemy pracować dalej. Pozdrawiam ciepło. Ania

Pomyliłam się - Ozzy podczas lonżowania szedł leniwym STĘPEM oczywiście, a nie kłusem



22 października 2014
Nie śpieszcie się. Jeżeli konie stawiają jakiś opór (ale nie taki fizyczny), dajcie im trochę czasu. Jeżeli Ozzy nie chce kłusować, dajcie mu nabrać kondycji w energicznym stępie. Stawiajcie, w pracy z wałaszkami,”małe kroczki”. Niech Ozzy, gdy da się namówić już na zakłusowanie, przebiegnie na początek dwa-trzy kroki i przejdzie do stępa. Wydaje mi się, że nie ma sensu zmieniać miejsca siodłania. Ozzy nie lubi siodła, a nie tego miejsca. Zrób inaczej. Zrób tak, by przestał źle siodło kojarzyć. Po pracy bez siodła, osiodłaj go w tym samym miejscu co zawsze i zaraz zdejmij siodło. Daj nagrodę. Gdy przestanie złościć się na samo siodłanie, przejdź z osiodłanym Ozzy'im parę kroków i wróć na miejsce, żeby go rozsiodłać. Pracuj, wprowadzając co jakiś czas niewielkie zmiany, aż dojdziecie do etapu, gdy bez złości konik przepracuje cały trening z siodłem na jego grzbiecie. Potem "dodajcie” jeźdźca. Też bardzo stopniowo. Niech jeździec na początek wsiądzie i zaraz zsiądzie. I znowu, gdy Ozzy odpowie pozytywnie, bez złości na jeźdźca, zacznijcie chodzenie z jeźdźcem. Najpierw dwa-trzy kroki, potem jeździec zsiada i zdejmuje siodło. Tempo pracy, długość kolejnych etapów i stopień trudności jaki chcesz na danym treningu zafundować Ozzy'emu, musisz intuicyjnie dobrać sama. Jak będzie Ci się wydawało, że nie idzie najlepiej, cofnij się znowu na chwilę, o krok.

Teraz, jeśli chodzi o lonżę, to nie dziwię się takiej reakcji wałaszków. One nie rozumieją Twoich sygnałów, nie wiedzą, że chcesz by biegały wokół Ciebie. A ponieważ nie boją się ani Ciebie, ani bata, nie uciekają od niego i chcą do Ciebie podejść. Często, właśnie bazując na strachu koni przed batem, ludzie "uczą" ich biegania w kółko. Musicie nauczyć je zrozumieć lonżę, pracując we dwójkę, razem z partnerem. Jedno z Was stoi na środku jako lonżujący, druga osoba chodzi w kółko razem z koniem. Cała zabawa polega na zgraniu Waszych sygnałów. Jeżeli osoba idąca z koniem podgania go bacikiem, to w tym samym czasie osoba lonżująca musi dać sygnał podganiający batem do lonżowania. Poziome machnięcia, które w ogóle nie muszą konia dotknąć. Jeżeli sygnałem głosowym "prosisz" konia o zatrzymanie, partner musi dać znać zwierzęciu, lekko podszarpując wodze. Uczcie je zatrzymywać się na kole. Zmianę kierunku róbcie podchodząc do konia. Jeżeli przy zmianie kierunku będziecie oczekiwać od zwierzęcia wejścia do środka i podchodzenia do lonżującego, spotęgujecie już istniejący problem.

Przy Nugacie trzeba dodać dwa sygnały: lonżą albo osoba idąca koło niego-wodzami, krótkie szarpnięcia, których "treścią" powinna być informacja: "nie ciągnij" . Do tego bacikiem ujeżdżeniowy trzeba klepnąć go w zad "mówiąc" mu w ten sposób: "przestaw trochę zad na zewnątrz". Osoba lonżująca musi w tym czasie machnąć batem tak, jakby chciała jego zad odgonić. Osoba lonżująca powinna też patrzeć na tą część ciała konia, której dotyczy sygnał. Koń podczas pracy nie zawsze chodzi równo, Wyobraź sobie, że przód konia to lokomotywa, a tył wagonik. Powinny one jechać po tym samym torze, żeby wszystko grało. U Nugata lokomotywa jedzie po zewnętrznym torze, a wagonik po wewnętrznym. To powoduje, że zwierzę nie ma równowagi. Wisząc na lonży, "ratuje" się przed "wykolejeniem". Sygnały, które opisałam, mają "uświadomić" "pociągowi", że musi przestawić lokomotywę i wagonik na wspólny środkowy tor. Olga

23 października 2014
Czwartek: Dziś ćwiczyliśmy krótko, bo straszny ziąb. Nugatek chodzi już ładnie w moim rytmie, na sygnał kłusuje przy mnie. Ozzy na razie chodzi posłusznie i nie zatrzymuje się, ale nie udało się jeszcze z nim zakłusować. Wszystko przed nami! Prowokowaliśmy je także do cofania za pomocą delikatnych ruchów linki - Nugatek od razu załapał. Udało się także w drugą stronę. Kiedy odsuwałam się od niego i zachęcałam, żeby przychodził, robił to od razu. Ozzy trochę oporniej - przychodził do mnie, ale gorzej z cofaniem.

24 października 2014
Piątek: Nugat idzie świetnie, na sygnał rusza w kłus. Ozzy idzie bardzo dobrze, raz nawet poszedł w kłus, za co został pochwalony i potem już nie chciał. Dziś idziemy z nimi na nowe pastwisko, bo żarłoki jedzą jak szalone. Miłego dnia!

25 października 2014
Sobota: dziś zaprowadziliśmy hucułki na nowe pastwisko. Popasły się kilka godzin i brzuchy konkretnie im urosły Obserwacje koników: Nugatek w ręku chodzi w trzech chodach , Ozzy stępem chodzi ładnie, z kłusem marnie, Chodziliśmy dziś z Ozzym na lonży z towarzyszem przy mordce i grzecznie chodził - oczywiście stępem. Pozdrawiam ciepło!

26 października 2014
Cześć, Dzisiaj zrobiłam eksperyment. Na początku zrobiliśmy dwa kółka w stępie w ręku. Potem założyliśmy siodło i dwa kółka w ręku. Zdjęliśmy siodło i puściliśmy go na 10 minut wolno. Potemi wsiadłam na osiodłanego Ozzyego. Nie był zachwycony i trochę się buntował. Bardzo trudno było go utrzymać w stępie, rwał się do kłusa. Rzucał głową i chciał decydować dokąd pójdzie. Stawiałam na swoim i raz stanął dęba (ale niegroźnie) i raz, czy dwa "walnął z zadu" (też bez przekonania). Były momenty spokojne, ale generalnie zachwytu nie było. Okazuje się, że kłusuje bez problemu i nie widać oznak problemów z oddychaniem. Zdecydowanie nie podoba mu się jeździec na grzbiecie, ot co. Sukcesem jest to, że praktycznie się nie zatrzymywał i nie zapierał. Chodził na delikatną łydkę. I raczej rwał do przodu. Z oboma pracowaliśmy też na lonży z osobą dodatkowo idącą koło konika. Tu przyjdzie jeszcze popracować. Jutro spróbuję nagrać coś próbę zakłusowania z ziemi. Z jeźdźcem, tak jak mówiłam, nie ma problemu Pozdrawiam ciepło. 

Ania


26 października 2014
Jeżeli Ozzy podczas pracy z ręki, na sygnał od bacika nie reaguje, za to rwie się do kłusa z człowiekiem na grzbiecie, to niestety oznacza to, że ucieka od jeźdźca, a nie reaguje na łydkę. On ma nadzieję, że przyspieszając ucieknie od jeźdźca. Pracuj z ziemi nad kłusem, za to w siodle utrzymaj go w stępie. Inaczej będzie Ozzy zgadywał ruchy, zamiast uczyć się sygnałów. Mam wrażenie, że on przede wszystkim nie może zrozumieć konieczności skupienia się na człowieku i nawiązania z nim kontaktu. Tak wnioskuje z tego co piszesz ale mogę się mylić. Nie obserwuję go tak jak Ty. Wydaje mi się, że Ozzy próbuje głównie pozbyć się "intruza" albo "odbębnić robotę". Ale to nie jego wina. Nikt go wcześniej nie uczył skupiania się. Potrzebuje jednak dużo czasu, Waszej cierpliwości, zrozumienia i konsekwencji. Jak możesz to nagraj też zakłusowanie z jeźdźcem. Czy potrafisz, siedząc w siodle, zwalniać tempo konia i go zatrzymywać nie używając wodzy jako hamulca? Pozdrawiam
Olga


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

NA "PATRONITE" - PASAŻ

NA "PATRONITE" - PASAŻ
Zastanawiasz się, dlaczego Twój koń ma problem z wykonaniem pasażu. Prosisz o pomoc lepszych od siebie jeźdźców albo instruktorów, jednak ich wysiłki idą na marne. Wydaje się być logicznym konieczność przytrzymania na wodzach konia do wykonania tej figury. Jednak jedynym efektem takiego działania wodzami oraz działania dosiadem, ostrogami i batem dla podtrzymania kłusa i nadania rytmu, jest zdecydowany bunt zwierzęcia. Zastanawiasz się co jest przyczyną. Należy ją znaleźć, żeby móc problem rozwiązać. I to jest kolejny problem: jak znaleźć ową przyczynę? Może wspólnie znajdziemy. Zapraszam do współpracy.

NA "PATRONITE" PÓŁ-PARADA

NA "PATRONITE" PÓŁ-PARADA
Zastanawia mnie to czy takie " branie konia na kontakt" jest po prostu pół-paradą? Nie, to jak określiłaś „branie konia na kontakt”, to nie jest pół-parda. Na kontakcie powinno się pracować przez cały czas przebywania na końskim grzbiecie. Natomiast pół-parada jest swego rodzaju „ostrzeżeniem” dla wierzchowca: „uwaga, za chwilę o coś cię poproszę”.

DZIEŃ Z „POGOTOWIEM JEŹDZIECKIM”

DZIEŃ Z „POGOTOWIEM JEŹDZIECKIM”
„Piszę z pytaniem,........ bardzo chciałabym poznać lepiej twój sposób szkolenia jeźdźców i koni, czy jest jakaś możliwość bym mogła....... uczestniczyć w prowadzonych przez Ciebie lekcjach ? Mam dwie chętne ręce do pomocy i jeśli jest jakaś możliwość bym mogła się czegoś nowego nauczyć to bardzo chętnie podejmę się takiej możliwości....” Jakiś czas temu odezwała się czytelniczka mojego bloga z takim właśnie pytaniem. Ale dopiero teraz „rozmowa” z nią natchnęła mnie do nowego pomysłu. Sposób pracy z wierzchowcami jaki propaguję dla wielu jeźdźców jest zupełną i często niezrozumiałą nowością. Jednak człowiek jest z natury ciekawskim „stworzeniem”. Myślę, że wśród jeźdźców, którzy trafiają na łamy mojego bloga jest wielu ciekawskich. Nie znaczy to, że od razu chcieliby zacząć trenować nowy sposób jazdy. Mam taką ofertę: proponuję chętnym dzień z „Pogotowiem jeździeckim”. Każdy mój dzień w stajni to praca z 4/5 końmi. Są to treningi m.in. dzieci na kucu, praca z końmi na lonży, praca wierzchem. Chętna osoba będzie mogła przyjrzeć się mojej pracy. Odpowiem na wszystkie pytania. Pokażę propagowany przeze mnie dosiad. Wskażę różnice w tym dosiadzie i dosiadzie jeźdźca, jeżeli zdecyduje się on wsiąść na wierzchowca. W zakładce: „współpraca” będę na bieżąco informowała o możliwych terminach takiej współpracy. Kontakt: pogotowie_jezdzieckie@wp.pl

Taka oto końska historia