28 październik 2014
Dziękujemy! Będziemy ćwiczyć rzetelnie. Dziś nie udało nam się zbytnio popracować. Rano Ozzy był niechętny do czegokolwiek. Chodził bardzo wolno. Kiedy próbowaliśmy działać bacikiem cofał się. Nie wiem, dlaczego. Nugat przeciwnie - reaguje na podniesienie energii i cmoknięcie, bacika nie używamy przy nim w ogóle. Po południu mieliśmy wizytę lekarza. Pani weterynarz obejrzała koniki i stwierdziła, że są w dobrej kondycji, dobrze odkarmione. W czwartek będą odrobaczane, bo Ozzy zaczął dziś bardzo obcierać zadem o drzewa, aż zrobił sobie rankę. Może z powodu pasożytów jest niechętny do pracy? Pewnie nie ma to nic wspólnego, ale kto wie? Będą też zaszczepione przeciw grypie.
Ania
28 październik 2014
Kiedy zachęcasz Ozzy’ego do ruszenia, jesteś przed nim czy obok niego? Ruszasz pierwsza czy czekasz, aż najpierw ruszy Ozzy? Powinnaś być obok i ruszyć dopiero, gdy pierwszy krok wykona Ozzy. Jeżeli jesteś przed nim, to w jego „podejrzeniach” możesz przygotowywać się do siłowego ciągnięci i zmuszenia go do ruchu. Czekając, aż zareaguje na bacik i ruszy pierwszy, a Ty tuż za nim, informujesz go, że chcesz z nim maszerować jak z bliskim kumplem, obok, ramię w ramię .
Olga
28 październik 2014
Dzięki za podpowiedzi, będę się przyglądać swoim własnym zachowaniom.
Ania
29 październik 2014
Cześć, Czytam dokładnie i ze zrozumieniem, ale z wykonaniem już nie jest taka prosta sprawa. Od wczoraj Ozzy opornie wykonuje wszystkie polecenia. Może dlatego, że ćwiczymy z nim codziennie i już trochę się znudził? Jakoś nie do końca nam idzie. Do sukcesów mogę zaliczyć wchodzenie na niego. Skończyło się, póki co, rzucanie głową i złość. Konik stoi spokojnie i podczas wsiadania i po ruszeniu. I teraz kolejna obserwacja - jeśli jest prowadzony przez Darka na uwiązie, idzie chętnie, ale jak go puszcza i próbuję poprowadzić go w inną stronę Ozzy robi to z oporami albo w ogóle się zatrzymuje. Jeżeli przed nim idzie Darek, idzie chętnie. Zachowuje się, jakby potrzebował przewodnika.
Ania
29 październik 2014
Obejrzałam filmik jak chodzisz z Ozzy’m. Masz przy nim postawę i sposób prowadzenia, sugerujący mu, że chcesz go ciągnąć za kantar (za głowę), by szedł do przodu. Lewa ręka przed nim, nawet jeżeli nie pociąga za uwiąz, to sugeruje ewentualny zamiar. On sobie "myśli": "po co mam się wysilać i iść, jak Ania zaraz odstawi za mnie robotę i mnie pociągnie. Ozzy nie reaguje też w żaden sposób na bacik. Chociaż drgnąłby, albo odmachnął się nogą po jego użyciu, a on nic. Nie zwraca na niego uwagi, więc to trochę tak, jakby go nie słyszał. Wyobraź sobie, że mówisz do niedosłyszącej osoby. Gdy nie wiesz o jej ułomności, mówisz normalnie. Gdy się zorientujesz, że osoba niedosłyszy, krzykniesz by zwróciła na Ciebie uwagę. Ten bacik musi krzyknąć na Ozzy'ego, by on w jakikolwiek sposób, na początek, na niego zareagował. Żeby go w ogóle zauważył. Jeżeli koń nie reaguje na sygnały opiekuna, a z jego strony jest jakby ciche przyzwolenie na to, to zwierzę uczy się, że wolno mu "olewać" wysiłki opiekuna. Twoja ręka i uwiąz nie mogą wyprzedzać Ozzy'ego. Ma on iść tempem narzuconym przez Ciebie, ale to on pierwszy, zachęcony sygnałami, ma przybrać to tempo, a Ty tuż, tuż za nim, a nie odwrotnie. Jak znajdę pomocnika, to teraz ja spróbuję nagrać filmik. (Filmik jest wstawiony w poście pt: "Pierwsze ćwiczenia z ziemi")
Olga
30 październik 2014
No właśnie. Z tym bacikiem to jest w ogóle ciekawa historia. Jak on widzi, że ktoś podchodzi z nim, instynktownie się cofa, jakby się go obawiał. Jak siedzi się na nim bez bacika, on nie chce ruszać, a z bacikiem, używając go naprawdę delikatnie, chodzi. Dziwne, dziwne, dziwne. Same sprzeczności. Z tym ciągnięciem Ozzyego do przodu sytuacja zaczęła się dwa dni temu, zaczął się znów opierać przy zwykłym chodzeniu, A już było naprawdę dobrze. Trzymał tempo i w ogóle. I znów, jakby się uwstecznił. Nugat nie wymaga bacika przy chodzeniu - reaguje na komendę kłus i cmoknięcie, trzyma też tempo. A co myślisz na temat tego, że Ozzy idzie za człowiekiem, a sam nie chce (kiedy ma jeźdźca w siodle). Nie trzeba go trzymać, wystarczy "wskazywać mu drogę". Znałam takiego hucułka, który za przewodnikiem szedł pięknie, a sam ani rusz. Mam też pytanie, czy nie powinnam robić im czasem przerwy od ćwiczeń. Może one są znudzone, że robię to codziennie? Pozdrawiam.
Ania
30 październik 2014
Jeśli chodzi o cofanie się konia, to te zwierzaki są cwane. Robią to po to, żeby znaleźć się za osobą oczekującą od niego zaangażowania do pracy. Gdybyś szła za drugim człowiekiem gęsiego, to gdy go masz za sobą jest on poza Twoja kontrolą. Nie możesz go chwycić w pasie i prowadzić, nie możesz np "szturchać" palcem, by szedł. Konie wiedzą, że będąc za człowiekiem, nie będą musiały się napracować, bo się tam "schowają". Prześlę filmik (mam nadzieje, że pójdzie), jak trzeba z koniem chodzić. Jeżeli Ozzy będzie się cofał, to Ty musisz się cofać razem z nim, by ciągle być na wysokości jego łopatki. Cofasz się, sugerując, że nie wpuścisz go za swoje plecy i równocześnie cały czas prosisz głosem i bacikiem, by ruszył do przodu. Siedząc na koniu, postaraj się sobie wyobrazić, że chcesz dawać mu sygnały łydkami na wysokości jego pasa. Ty pukasz go pod pachami. Twoje cofnięte nogi powinny dać lepszy oddźwięk na ich pukanie. Generalnie Ozzy z Tobą wygląda tak, jakby Ciebie tam nie było. Nie zwraca uwagi na Ciebie. Jego myśli w tym momencie ujęłabym tak: "No dobra, niech chwilę na mnie posiedzi. Odbębnię to i będę wolny". Praca z Tobą musi Ozzy'ego zainteresować, żeby przyniosła efekty. Na razie go nie interesuje. Ozzy woli iść za plecami Darka, bo tam czuje się bezpieczny, schowany. Bardziej przyciąga jego uwagę szansa "ukrycia się" niż jeździec. Gdyby Ozzy zainteresował się jeźdźcem w siodle, musiałby zacząć z nim "gadać" i intelektualnie popracować, a mu się nie chce.
Olga
31 październik 2014
Pamiętasz, jak napisałam: "Poproś na początek Darka, by ustawiał się jako punkt, do którego chcesz dojechać. Wymyśl trasę, a Darek niech będzie na niej punktem przesuwającym się i będącym zawsze parę kroków przed Wami". Darek musi być tym punktem, na tyle oddalonym od Ozzy,ego, by ten nie traktował go jak przewodnika. Darek miał być wskazówką dla "kierowcy", a nie "pojazdu". Jeżeli koń ma tendencje do chodzenia za przewodnikiem, to może lepiej, żeby pomocnik ustawiał i przestawiał na Twojej trasie marszu (na końskim grzbiecie) jakiś pachołek, a potem odchodził.
Olga
Obejrzałam filmik jak chodzisz z Ozzy’m. Masz przy nim postawę i sposób prowadzenia, sugerujący mu, że chcesz go ciągnąć za kantar (za głowę), by szedł do przodu. Lewa ręka przed nim, nawet jeżeli nie pociąga za uwiąz, to sugeruje ewentualny zamiar. On sobie "myśli": "po co mam się wysilać i iść, jak Ania zaraz odstawi za mnie robotę i mnie pociągnie. Ozzy nie reaguje też w żaden sposób na bacik. Chociaż drgnąłby, albo odmachnął się nogą po jego użyciu, a on nic. Nie zwraca na niego uwagi, więc to trochę tak, jakby go nie słyszał. Wyobraź sobie, że mówisz do niedosłyszącej osoby. Gdy nie wiesz o jej ułomności, mówisz normalnie. Gdy się zorientujesz, że osoba niedosłyszy, krzykniesz by zwróciła na Ciebie uwagę. Ten bacik musi krzyknąć na Ozzy'ego, by on w jakikolwiek sposób, na początek, na niego zareagował. Żeby go w ogóle zauważył. Jeżeli koń nie reaguje na sygnały opiekuna, a z jego strony jest jakby ciche przyzwolenie na to, to zwierzę uczy się, że wolno mu "olewać" wysiłki opiekuna. Twoja ręka i uwiąz nie mogą wyprzedzać Ozzy'ego. Ma on iść tempem narzuconym przez Ciebie, ale to on pierwszy, zachęcony sygnałami, ma przybrać to tempo, a Ty tuż, tuż za nim, a nie odwrotnie. Jak znajdę pomocnika, to teraz ja spróbuję nagrać filmik. (Filmik jest wstawiony w poście pt: "Pierwsze ćwiczenia z ziemi")
Olga
30 październik 2014
No właśnie. Z tym bacikiem to jest w ogóle ciekawa historia. Jak on widzi, że ktoś podchodzi z nim, instynktownie się cofa, jakby się go obawiał. Jak siedzi się na nim bez bacika, on nie chce ruszać, a z bacikiem, używając go naprawdę delikatnie, chodzi. Dziwne, dziwne, dziwne. Same sprzeczności. Z tym ciągnięciem Ozzyego do przodu sytuacja zaczęła się dwa dni temu, zaczął się znów opierać przy zwykłym chodzeniu, A już było naprawdę dobrze. Trzymał tempo i w ogóle. I znów, jakby się uwstecznił. Nugat nie wymaga bacika przy chodzeniu - reaguje na komendę kłus i cmoknięcie, trzyma też tempo. A co myślisz na temat tego, że Ozzy idzie za człowiekiem, a sam nie chce (kiedy ma jeźdźca w siodle). Nie trzeba go trzymać, wystarczy "wskazywać mu drogę". Znałam takiego hucułka, który za przewodnikiem szedł pięknie, a sam ani rusz. Mam też pytanie, czy nie powinnam robić im czasem przerwy od ćwiczeń. Może one są znudzone, że robię to codziennie? Pozdrawiam.
Ania
30 październik 2014
Jeśli chodzi o cofanie się konia, to te zwierzaki są cwane. Robią to po to, żeby znaleźć się za osobą oczekującą od niego zaangażowania do pracy. Gdybyś szła za drugim człowiekiem gęsiego, to gdy go masz za sobą jest on poza Twoja kontrolą. Nie możesz go chwycić w pasie i prowadzić, nie możesz np "szturchać" palcem, by szedł. Konie wiedzą, że będąc za człowiekiem, nie będą musiały się napracować, bo się tam "schowają". Prześlę filmik (mam nadzieje, że pójdzie), jak trzeba z koniem chodzić. Jeżeli Ozzy będzie się cofał, to Ty musisz się cofać razem z nim, by ciągle być na wysokości jego łopatki. Cofasz się, sugerując, że nie wpuścisz go za swoje plecy i równocześnie cały czas prosisz głosem i bacikiem, by ruszył do przodu. Siedząc na koniu, postaraj się sobie wyobrazić, że chcesz dawać mu sygnały łydkami na wysokości jego pasa. Ty pukasz go pod pachami. Twoje cofnięte nogi powinny dać lepszy oddźwięk na ich pukanie. Generalnie Ozzy z Tobą wygląda tak, jakby Ciebie tam nie było. Nie zwraca uwagi na Ciebie. Jego myśli w tym momencie ujęłabym tak: "No dobra, niech chwilę na mnie posiedzi. Odbębnię to i będę wolny". Praca z Tobą musi Ozzy'ego zainteresować, żeby przyniosła efekty. Na razie go nie interesuje. Ozzy woli iść za plecami Darka, bo tam czuje się bezpieczny, schowany. Bardziej przyciąga jego uwagę szansa "ukrycia się" niż jeździec. Gdyby Ozzy zainteresował się jeźdźcem w siodle, musiałby zacząć z nim "gadać" i intelektualnie popracować, a mu się nie chce.
Olga
31 październik 2014
Pamiętasz, jak napisałam: "Poproś na początek Darka, by ustawiał się jako punkt, do którego chcesz dojechać. Wymyśl trasę, a Darek niech będzie na niej punktem przesuwającym się i będącym zawsze parę kroków przed Wami". Darek musi być tym punktem, na tyle oddalonym od Ozzy,ego, by ten nie traktował go jak przewodnika. Darek miał być wskazówką dla "kierowcy", a nie "pojazdu". Jeżeli koń ma tendencje do chodzenia za przewodnikiem, to może lepiej, żeby pomocnik ustawiał i przestawiał na Twojej trasie marszu (na końskim grzbiecie) jakiś pachołek, a potem odchodził.
Olga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz