Blog: "Konie "szczególnej" troski"


Każdy koń, który w ten czy inny sposób służy człowiekowi, zasługuje na szczególna troskę. Mam jednak na myśli troskę okazywaną zwierzęciu podczas pracy, którą ono dla nas wykonuje. Wiele koni nie upomina się o to szczególne zainteresowanie. Z pokorą „odbębniają” rutynową jazdę, marząc o powrocie do stajni i odpoczynku dla obolałego ciała. Na wiele wierzchowców można po prostu wsiąść i pojechać bez szczególnego zastanawiania się, czy jest on rozluźniony, czy jego nogi prawidłowo pracują, czy jego ciało jest we właściwy sposób ustawione i czy przypadkiem nie odczuwa on z jakiegoś powodu bólu. Jest jednak sporo koni, u których zła jazda i zła z nimi praca natychmiast „odbija się” na jakości jego ruchu i na jakości „posłuszeństwa”. Jest wiele koni, które nie godzą się na to, by praca z człowiekiem sprawiała im ból i dyskomfort.

Jest to krótki opis mojego bloga pt „Konie „szczególnej” troski”. Podczas mojej przygody z jeździectwem miałam okazję pracować z paroma wierzchowcami „szczególnej” troski. To one będą głównymi „bohaterami” moich postów na łamach tego bloga. W blogu tym będę przedstawiać moją pracę z konkretnymi końmi. Będą to bardziej prywatne zapiski chciałabym więc, by trafiły do osób mocno zainteresowanych moją pracą. Żeby trafiły do ludzi chętnych do współpracy i takich, którzy aktywnie korzystają z rad zawartych w moich blogach. Zainteresowane osoby zapraszam do kontaktu pogotowie_jezdzieckie@wp.pl

1) Pierwszy post to rozszerzona wersja postu: „Koń, kompromisy i strach”.
„Są konie, które też „mówią” do opiekuna: „puść wodze”.Robią to mocno szarpiąc wodze poprzez nerwowe „rzucanie” głową. Często się zdarza, że człowiek na grzbiecie takiego konia odpuszcza sobie trzymanie napiętych wodzy. Nie jest to jednak żaden kompromis. Koń przestaje szarpać i ciągnąć za wodze, bo nie ma czego ciągnąć. Jeździec traci wówczas pomoc do przekazywania próśb o ustawienie łopatek, rozluźnienie mięśni, ustawienie głowy i szyi, o odciążenie przodu, o nie wiszenie na wodzach, gdy trzeba je skrócić, by czuć kontakt z pyskiem zwierzęcia. Wodze to narzędzie do komunikowania się, nie powinny luźno wisieć podczas treningu. Przy prawidłowej pracy potrzebne są one, zarówno człowiekowi jak i zwierzęciu, do przesyłania informacji. Przy prawidłowej pracy i wypracowanym kompromisie, wodze pozostają lekko napięte ale żadna ze stron nie używa ich do siłowego ciągnięcia i szarpania”.


2) Moje "przygody" z join up
Parę lat później pracowałam u Pani, która uratowała z różnych opresji pięć koni. Były to bardzo, bardzo skrzywdzone przez ludzi zwierzęta. Najbardziej, nieduży siwy wałach [....] Koń ten tak bardzo bał się ludzi, że bywał bardzo niegrzeczny i momentami niebezpieczny. Po którymś jego takim niegrzecznym zachowaniu pomyślałam: a może spróbować join up. Wałaszek zareagował wręcz książkowo [....] Ale oczywiście przyszedł kolejny „zły dzień” wałaszka. Zachęcona poprzednim sukcesem postanowiłam znowu zrobić join up. Nie boję się koni ale wówczas po raz pierwszy miałam ochotę uciec w panice z padoku. Odganiane przeze mnie zwierzę zrobiło się bardzo agresywne. Wałaszek wściekle mnie atakował, rzucał się na mnie z zębami albo stawał dęba atakując przednimi kopytami. Im bardzie go odganiałam, tym wyraźniejsza stawała się jego agresja.

3) Szkolenie jeźdźców a szkółkowe konie.
Trafiłam ostatnio na parę artykułów na temat szkółek jeździeckich. Autorzy tych artykułów opisywali konkretne szkółki ale bez podawania ich nazwy. Pisali oni o ciężkiej doli koni szkółkowych w tych ośrodkach. Były tam opisy przepracowanych koni, zmęczonych życiem i zmuszanych do kilkugodzinnej pracy, na przykład w 30 stopniowym upale. Opisy koni zmuszanych do pracy nawet podczas choroby. Tylko ewidentna kulawizna decydowała o pozostaniu zwierzęcia w stajni i nieuczestniczeniu w „treningach”.[....]

Autorzy tekstów proszą, aby omijać takie szkółki jak te, które opisali. Mają rację.[....]Jednak, jak w każdej sytuacji, jest też druga strona medalu jeździeckiej edukacji.

4) Siwy

Siwy tolerował człowieka przy sobie tylko wówczas, gdy miał go z przodu, przed nosem. Nie pozwalał stanąć opiekunowi z boku swojego ciała. Nie pozwalał, by człowiek szedł obok niego, zwierzę musiało iść dokładnie za plecami opiekuna. Czuł się w miarę bezpiecznie w jego obecności tylko wówczas, gdy jego pozycja dawała mu szansę na użycie przednich kopyt, gdyby człowiek okazał się zagrożeniem. Stąd brały się wszelkie problemy z obsługą tego zwierzęcia. Z tego powodu też siwy nie chciał pracować na lonży. Człowiek, mimo że oddalony, znajdował się wówczas z boku, a nie z przodu jego ciała. Początkowa praca z tym wałaszkiem, to były godziny ćwiczeń, namawiania i przekonywania go, by pozwolił mi stanąć obok, z jednego i drugiego boku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

NA "PATRONITE" - PASAŻ

NA "PATRONITE" - PASAŻ
Zastanawiasz się, dlaczego Twój koń ma problem z wykonaniem pasażu. Prosisz o pomoc lepszych od siebie jeźdźców albo instruktorów, jednak ich wysiłki idą na marne. Wydaje się być logicznym konieczność przytrzymania na wodzach konia do wykonania tej figury. Jednak jedynym efektem takiego działania wodzami oraz działania dosiadem, ostrogami i batem dla podtrzymania kłusa i nadania rytmu, jest zdecydowany bunt zwierzęcia. Zastanawiasz się co jest przyczyną. Należy ją znaleźć, żeby móc problem rozwiązać. I to jest kolejny problem: jak znaleźć ową przyczynę? Może wspólnie znajdziemy. Zapraszam do współpracy.

NA "PATRONITE" PÓŁ-PARADA

NA "PATRONITE" PÓŁ-PARADA
Zastanawia mnie to czy takie " branie konia na kontakt" jest po prostu pół-paradą? Nie, to jak określiłaś „branie konia na kontakt”, to nie jest pół-parda. Na kontakcie powinno się pracować przez cały czas przebywania na końskim grzbiecie. Natomiast pół-parada jest swego rodzaju „ostrzeżeniem” dla wierzchowca: „uwaga, za chwilę o coś cię poproszę”.

DZIEŃ Z „POGOTOWIEM JEŹDZIECKIM”

DZIEŃ Z „POGOTOWIEM JEŹDZIECKIM”
„Piszę z pytaniem,........ bardzo chciałabym poznać lepiej twój sposób szkolenia jeźdźców i koni, czy jest jakaś możliwość bym mogła....... uczestniczyć w prowadzonych przez Ciebie lekcjach ? Mam dwie chętne ręce do pomocy i jeśli jest jakaś możliwość bym mogła się czegoś nowego nauczyć to bardzo chętnie podejmę się takiej możliwości....” Jakiś czas temu odezwała się czytelniczka mojego bloga z takim właśnie pytaniem. Ale dopiero teraz „rozmowa” z nią natchnęła mnie do nowego pomysłu. Sposób pracy z wierzchowcami jaki propaguję dla wielu jeźdźców jest zupełną i często niezrozumiałą nowością. Jednak człowiek jest z natury ciekawskim „stworzeniem”. Myślę, że wśród jeźdźców, którzy trafiają na łamy mojego bloga jest wielu ciekawskich. Nie znaczy to, że od razu chcieliby zacząć trenować nowy sposób jazdy. Mam taką ofertę: proponuję chętnym dzień z „Pogotowiem jeździeckim”. Każdy mój dzień w stajni to praca z 4/5 końmi. Są to treningi m.in. dzieci na kucu, praca z końmi na lonży, praca wierzchem. Chętna osoba będzie mogła przyjrzeć się mojej pracy. Odpowiem na wszystkie pytania. Pokażę propagowany przeze mnie dosiad. Wskażę różnice w tym dosiadzie i dosiadzie jeźdźca, jeżeli zdecyduje się on wsiąść na wierzchowca. W zakładce: „współpraca” będę na bieżąco informowała o możliwych terminach takiej współpracy. Kontakt: pogotowie_jezdzieckie@wp.pl

Taka oto końska historia