sobota, 8 lutego 2014

EVITA NIE LUBI WYPINACZY


27 styczeń 2014
Chciałam Ci napisać, że na lonżowniku jest coraz lepiej. W ubiegłym tygodniu nie posłuchałam samej siebie i podpięłam Evitę do wypinaczy trójkątnych. Obraziła się. Daję słowo, że tak to wyglądało. Następnego dnia nie miała zamiaru wykazywać oznak zebrania pod siodłem, łącznie z ewidentnym  pokazywaniem "gorszej strony". Miałam wyrzuty sumienia, ponieważ wydawało mi się, że zaczynamy poruszać się lepiej. Od dłuższego czasu lonżownik jest dla nas miejscem rozmów. Kiedyś wydawało mi się, że Ona na mnie nie patrzy, tylko nasłuchuje. Ona patrzy nieustannie! Czasami wystarczy, że zmienię wykrok( bez intonacji głosem) na bardziej obszerny i Ona również poszerza swój wykrok. Głos ... masz rację ... gest. Nie lubi, gdy podpinam Ją do lonży. Zauważył to również Pan Jakub, nasz kowal. Zauważył również, że bardziej reaguje właśnie na ułożenie rąk. Kiedy chcę Ją poprosić o zwiększenie tempa czasami wystarczy wyższe ustawienie ramienia. Używam bata, ale czasami nie potrzebuję ... czasami, kiedy Ona, a może ja mam lepszy dzień?  Każde kolejne ćwiczenie długo oczekuje na zaakceptowanie.
Ada

27 styczeń 2014
Nasza postawa podczas pracy z koniem ma ogromne znaczenie. Pokazuje zwierzęciu w jakim stopniu angażujemy się w tą pracę. Koń odbiera naszą postawę jako wyznacznik jego zaangażowania we współpracę z nami. Gdy mamy opuszczona głowę, luźno zwisają nam ręce, a całe nasze ciało wygląda jakby odpoczywało, to będzie to dla konia sygnałem: „mamy luz”, „nic nam się nie chce”, „nie wysilajmy się dzisiaj”. Dlatego Evita reaguje nawet na podnoszenie rąk. Wyrażają one wtedy Twoją większą chęć do pracy, więc ona się dostosowuje, a nawet odwdzięcza i podwaja swój wysiłek.

Wypinacze trójkątne, to bardzo przydatne narzędzie, ale nie wolno się spieszyć z ich skracaniem. Zakładaj na razie tylko jedną i przekładaj tak, żeby była po zewnętrznej stronie. Jeżdżąc wierzchem zewnętrzną wodzą (w konfiguracji z innymi pomocami) „prosimy” wierzchowca głównie o utrzymanie prostego zewnętrznego boku. Pilnujemy przy jej pomocy, by koń nie zginał samowolnie szyi do wewnątrz, by spoglądał na wprost (zob. REFLEKTORY) i nie „rozpychał” się zewnętrzną łopatką (zob. NOGA SPADAJĄCA Z TORU). Stabilny trójkątny wypinacz przymocowany z zewnętrznej strony podopiecznego, mimo braku sygnałów, spełni rolę źródła takich informacji. Jednocześnie „pozwoli” zwierzęciu na swobodny ruch szyją i głowa w górę i dół. Nie traktuj tego wypinacza jako narzędzia do siłowego naginania szyi Evity. Regulując jego długość pozwól, by klacz miała wyprostowaną i swobodną szyję. Konie, które nie znają tej pomocy mogą się trochę denerwować i buntować. Po zamocowaniu wypinacza „poproś” Evitę, pukając bacikiem w jej wewnętrzny bok, by ruszyła i przeszła z Tobą parę kroków. Jeżeli zwierzę będzie miało wyraźne opory przed ruszeniem, zrób wypinacz nieco dłuższym. Ma on być Twoją pomocą w ustawieniu ciała Evity i absolutnie nie może być odbierany przez nią jako narzędzie wstrzymujące ruch do przodu. Koń mimo przypięcia wypinacza musi iść chętnie i swobodnie. Z czasem sposób noszenia głowy i szyi przez konia będzie się zmieniał i wymuszał nowe wyregulowanie długości  wypinacza. Może to się zdarzyć co którąś jazdę, ale również w ciągu jednego treningu. Wierzchowiec nie powinien „uciekać” z mordą od nacisku wypinacza na wędzidło. Jeżeli tak się dzieje i broda pupila za bardzo zbliża się do końskiej piersi, a wypinacz robi się zbyt luźny nie skracaj go. Na początku ucz Evitę, by rozciągała szyję i próbowała naciągnąć wypinacz. Dając batem sygnały egzekwujące zaangażowanie zadu i regulując głosem tempo marszu (zob. PRACA NAD TEMPEM KONIA PODCZAS BIEGANIA NA LONŻY), „namawiaj” konia do lekkiego ciągnięcia dolna szczęką za wędzidło, a co za tym idzie, do napinania wypinacza. Na założenie drugiego przyjdzie czas. Skoro wypinacz podczas pracy na lonży imituje zewnętrzną wodzę, to przy nim lonże możesz podczepić tylko za wewnętrzne kółko, jak wewnętrzną wodzę. Myślę, że Evita przestanie się wówczas obrażać. To bardzo dobrze, że Evita Cię obserwuje i bardzo ważne. Jak również to, że Ty to zauważasz. Nie dajcie się zniechęcić drobnym niepowodzeniom.
Olga


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

NA "PATRONITE" - PASAŻ

NA "PATRONITE" - PASAŻ
Zastanawiasz się, dlaczego Twój koń ma problem z wykonaniem pasażu. Prosisz o pomoc lepszych od siebie jeźdźców albo instruktorów, jednak ich wysiłki idą na marne. Wydaje się być logicznym konieczność przytrzymania na wodzach konia do wykonania tej figury. Jednak jedynym efektem takiego działania wodzami oraz działania dosiadem, ostrogami i batem dla podtrzymania kłusa i nadania rytmu, jest zdecydowany bunt zwierzęcia. Zastanawiasz się co jest przyczyną. Należy ją znaleźć, żeby móc problem rozwiązać. I to jest kolejny problem: jak znaleźć ową przyczynę? Może wspólnie znajdziemy. Zapraszam do współpracy.

NA "PATRONITE" PÓŁ-PARADA

NA "PATRONITE" PÓŁ-PARADA
Zastanawia mnie to czy takie " branie konia na kontakt" jest po prostu pół-paradą? Nie, to jak określiłaś „branie konia na kontakt”, to nie jest pół-parda. Na kontakcie powinno się pracować przez cały czas przebywania na końskim grzbiecie. Natomiast pół-parada jest swego rodzaju „ostrzeżeniem” dla wierzchowca: „uwaga, za chwilę o coś cię poproszę”.

DZIEŃ Z „POGOTOWIEM JEŹDZIECKIM”

DZIEŃ Z „POGOTOWIEM JEŹDZIECKIM”
„Piszę z pytaniem,........ bardzo chciałabym poznać lepiej twój sposób szkolenia jeźdźców i koni, czy jest jakaś możliwość bym mogła....... uczestniczyć w prowadzonych przez Ciebie lekcjach ? Mam dwie chętne ręce do pomocy i jeśli jest jakaś możliwość bym mogła się czegoś nowego nauczyć to bardzo chętnie podejmę się takiej możliwości....” Jakiś czas temu odezwała się czytelniczka mojego bloga z takim właśnie pytaniem. Ale dopiero teraz „rozmowa” z nią natchnęła mnie do nowego pomysłu. Sposób pracy z wierzchowcami jaki propaguję dla wielu jeźdźców jest zupełną i często niezrozumiałą nowością. Jednak człowiek jest z natury ciekawskim „stworzeniem”. Myślę, że wśród jeźdźców, którzy trafiają na łamy mojego bloga jest wielu ciekawskich. Nie znaczy to, że od razu chcieliby zacząć trenować nowy sposób jazdy. Mam taką ofertę: proponuję chętnym dzień z „Pogotowiem jeździeckim”. Każdy mój dzień w stajni to praca z 4/5 końmi. Są to treningi m.in. dzieci na kucu, praca z końmi na lonży, praca wierzchem. Chętna osoba będzie mogła przyjrzeć się mojej pracy. Odpowiem na wszystkie pytania. Pokażę propagowany przeze mnie dosiad. Wskażę różnice w tym dosiadzie i dosiadzie jeźdźca, jeżeli zdecyduje się on wsiąść na wierzchowca. W zakładce: „współpraca” będę na bieżąco informowała o możliwych terminach takiej współpracy. Kontakt: pogotowie_jezdzieckie@wp.pl

Taka oto końska historia